18.07
Okazuje sie ze temperatury w okolicy 20 st. Celsjusza to na wybrzeżu Pacyfiku w Kalifornii raczej norma niż wyjątek. Dziś pierwszy raz od przyloty do Stanów dzień zacząłem w długich spodniach i bluzie. Nie tylko ja zresztą. Po małych problemach z kanalizacją w hotelu :) ruszyliśmy Hwy 1 na północ. Cel - Hayword, przedmieścia SF. Ale wcześniej piękna widokowo trasa, praktycznie bez żadnego miasta aż do Carmen on the Sea, niedaleko Monterey. Nie ma na tej trasie miejscowości, praktycznie nie ma co zjeść po drodze (Amerykanie uwielbiają pikniki - jeszcze sie tego nie nauczyliśmy ;) ), są za to widoki, mewy, ibisy (chyba ;) ), słonie morskie i rożne inne stworzenia :). Dzięki Polakowi spotkanemu w restauracji, którą po wielu trudnościach udało sie nam w końcu znaleźć, trafiliśmy też na dość przyjemną, piaszczystą plażę. My wprawdzie nie pływalismy ale pływało stado delfinów..
Jednym słowem - urlop :).
Wieczorem jeszcze spacer po Carmen i 1,5h jazdy do SF. Jutro - do miasta, gdzie tramwaje jeżdżą z górki ;). Oby wielkie trzęsienie ziemi nie nastąpiło jutro..
Okazuje sie ze temperatury w okolicy 20 st. Celsjusza to na wybrzeżu Pacyfiku w Kalifornii raczej norma niż wyjątek. Dziś pierwszy raz od przyloty do Stanów dzień zacząłem w długich spodniach i bluzie. Nie tylko ja zresztą. Po małych problemach z kanalizacją w hotelu :) ruszyliśmy Hwy 1 na północ. Cel - Hayword, przedmieścia SF. Ale wcześniej piękna widokowo trasa, praktycznie bez żadnego miasta aż do Carmen on the Sea, niedaleko Monterey. Nie ma na tej trasie miejscowości, praktycznie nie ma co zjeść po drodze (Amerykanie uwielbiają pikniki - jeszcze sie tego nie nauczyliśmy ;) ), są za to widoki, mewy, ibisy (chyba ;) ), słonie morskie i rożne inne stworzenia :). Dzięki Polakowi spotkanemu w restauracji, którą po wielu trudnościach udało sie nam w końcu znaleźć, trafiliśmy też na dość przyjemną, piaszczystą plażę. My wprawdzie nie pływalismy ale pływało stado delfinów..
Jednym słowem - urlop :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz