piątek, 4 lipca 2014

1szy dzień w Arizonie..

..zaczął się upałem 117 stopni ( tym razem - nie Celsjusza..). Zdaje się ze to coś w okolicach 45 stopni na naszej skali. Na najbliższe dwa tygodnie zostaliśmy oznaczeni charakterystyczną tablicą :) :




Po dwóch godzinach podróży - najpierw w skwarze, potem - w burzy, wylądowaliśmy w motelu prowadzonym przez dwoje Polaków, w górskiej miejscowości Prescott gdzie odbywa sie najstarsze rodeo swiata.



Wieczorem krótka wizyta na balu cowboya. Trzeba powiedzieć, że młodzi Amerykanie są dość autentyczni w zabawie przy muzyce Country - wyglądali na bardzo "zaangażowanych." Chłopcy - obowiązkowo koszule w kratę i kapelusze, dziewczyny - sukienki mini i skórzane buty do połowy łydek. I charakterystyczny krok - ten sam w każdej melodii, zmienia się tylko tempo: dwa do przodu, jeden do tylu, dwa do przodu, jeden do tylu ;).
Przesunięcie czasu wynosi tu +9h, więc po powrocie padłem nieprzytomny..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz