Pierwszy dzień mieliśmy zaplanowany dość dokładnie, ze względu na konieczność wcześniejszej rezerwacji biletów do muzeum sztuki cyfrowej TeamLab i teatru kabuki. Dzień zaczęliśmy jednak od Toyosu market. Aukcji tuńczyków podglądać już nie można ale wyśmienitą rybę zjeść można ciągle. Sushi, które tu podają jest w smaku bardzo proste, ale różnorodność i świeżość ryb są wyjątkowe. Do tego dochodzi wygląd - wszystkie składniki pływały w morzu ledwie kilka godzin wcześniej. No - z wyjątkiem ryżu. Po wyjątkowym śniadaniu szybki spacer do TeamLab - wyjątkowego muzeum gdzie fantazja artystów wspierają jest przez możliwości technologii. Wewnętrz jest kilka instalacji które w sensie dosłownym otaczają człowieka i angażują wiele zmysłów. Większość muzeum zwiedza się boso, kilkukrotnie brodząc w wodzie. Z czystym sumieniem godne polecenia - nie widziałem nigdzie indziej podobnych instalacji. Obiad w Ginzie - biznesowym centrum Tokio. Ciężko było znaleźć restaurację, bo wiele z nich otwiera się tu w okolicach osiemnastej - dopiero wieczorem "salari meni” zaczynają kończyć pracę.. Ramen i serniczek pyszne. W teatrze kabuki przedstawienia trwają od rana. Nam udało się kupić ostatnie bilety na trzecią, wieczorną, cześć. Jet lag nie sprzyja percepcji przedstawienia, które jest dość monotonne (trzystrunowe mandoliny mają dość usypiający dźwięk ;) ), w języku dla nas niezrozumiałym i w dużej części - w dość mrocznej atmosferze, ale odmienność od tego co znamy, kolory i ekspresja aktorów/chórków wynagradzają niedogodności. W drugiej części trochę emocji bo w trakcie seansu dyskretnie robiłem zdjęcia (nie było info że nie wolno, robiłem to bezgłośnie i bez flesza oczywiście..) i bardzo miła pani z obbsługi mnie "namierzyła". Potem byłem już na cenzurowanym i nawet oprzeć łokci na kolanach mi nie pozwolono (fakt - pewnie zasłaniałem tym z tyłu, ale rozmiar krzeseł jest przygotowany raczej nie dla mężczyzny moich rozmiarów..). Po seansie bardzo uprzejmie, acz stanowczo zostałem poproszony o skasowanie kadrów z przedstawienia, choć o backupie który w międzyczasie zrobiłem pani już nic nie wspomniała.. Japończycy są baaaardzo mili i nie mniej konsekwentni w egzekwowaniu reguł. Np. wszędzie przypominają żeby głośno nie gadać, a obsługa w przerwach shinkansenie do Nagano - jedzie cholernie szybko, więc muszę kończyć..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz