piątek, 24 marca 2023

Ostatnie zakupy i najlepsze sushi w mieście

 Właściwie nie w mieście tylko w kraju. Przynajmniej w naszym rankingu. Mowa o sushi na rynku Tsukij. Równać się z nim może tylko to z Toyosu, gdzie przeniesiony został rynek hurtowego handlu rybami i gdzie byliśmy pierwszego dnia naszego pobytu w Japonii. W międzyczasie jedliśmy sushi w kilkunastu miejscach, niektóre - bardzo dobre, i może dzięki temu doceniamy wartość naprawdę świeżej ryby, która po prostu broni się sama. 

Wczasy dzień spędziliśmy na zakupach i, trochę, przeglądaniu się życiu w mieście. Możnaby o tym dość długo - to co na pewno, oprócz smaku świeżej ryby, zostanie mi w pamięci to fantazja i dystans Japończyków jeśli chodzi o ubiór. Oczywiście są schludni, a w dużych miastach wręcz eleganccy. jJednocześnie bardzo wielu z nich ubiera się z fantazją, która zdaje się nie mieć granic, i w dodatku wygląda to/traktowane jest naturalnie. To rzeczywiście można nosić wszystko - niech Nowy Jork i Paryż się schowają..
Wczoraj padało cały dzień więc pogoda sprzyjała zakupom, dziś do południa było ładnie więc była szansa podejrzeć kończąca się sakurę. To tylko kilka dni ale bardzo intensywnego czasu. Wiśnie są rzeczywiście wszędzie - nie tylko w parkach gdzie trzeba zapłacić 500 J za wstęp. Na koniec - ktoś te kwiaty musi tez z ulicy sprzątnąć, więc odkurzacz się przyda, jak widać na jednym ze zdjęć. 
To była bardzo bogata w wrażenia podróż. Przyjazny kraj, wspaniale zorganizowany, czysty, inny od wszystkich.. Jeden mały minus - za sprzedaż zwierząt w domu towarowym. Nie sadze żeby szczeniakom za pół miliona jenów czy puchatym kotom było tam dobrze..
Oddzielny wpis powinienem poświęcić jedzeniu, które również jest inne, bardzo różnorodne i zdrowe (w większości :) ). No i - słodycze potrafią też robić :). Póki co - przed nami 15-to godziny lot..





































środa, 22 marca 2023

Tokio kwitnie

Wczesnym popołudniem dotarliśmy do Tokio. Wg prognoz tu ostatni dzień dobrej pogody zanim zacznie kilka dni padać, a szczyt kwietnia wiśni w Tokio przypada właśnie dziś, więc plan na popołudnie był prosty: Shinjuku Gyoen National Garden, a właściwie przylegający park. Miejsce polecane jako jedno z lepszych. Na ten sam pomysł wpadło po południu kilkadziesiąt tysięcy miejscowych i turystów, więc samotność nam nie doskwierała. Po odstaniu 20 min w wijącej się kolejce dołączyliśmy  do miejscowych, którzy przybyli całymi rodzinami i rozpoczęli masowy piknik w tym ogromnym parku. Wiśnie są tu w większości dość wiekowe, ogromne i rozłożyste. Spędziliśmy tu całe popołudnie, trochę się włócząc a trochę wylegując na trawie wraz z tysiącami innych zwiedzających, zwłaszcza że Iza łyka paracetamol więc nastroju do spacerów nie ma. Doświadczenie, po głębszym zastanowieniu, jest bardziej z tych kulturowych niż estetycznych: widać że to bardzo ważne dni dla Japończyków, ale też trzeba przyznać, że wiele drzew kwitnie przepięknie. No i sam park jest godny odwiedzenia - nawet poza porą kwitnienia wiśni. Wieczorem jeszcze na chwilę „zanurzyliśmy” się w tym ogromnym mieście, szukając knajpy z sushi. Trudno je porównać do jakiegokolwiek miejsca na ziemi - pulsuje i żyje intensywnie i wydaje się nie mieć granic. W wielu wymiarach. No i - zostałem fanem krzyżowych skrzyżowań 😋. 

Zanim dojechaliśmy do Tokio był jeszcze poranek w Kawaguchiko: wstałem o piątej i pobiegłem nad jezioro nad wschód słońca - wg yr.no między czwartą a dziewiątą miało być bezchmurnie. Było - wszędzie poza Fujisan. Czekałem całą blue hr, i golden hr, i jeszcze parę minut później - góry nie widać. Wróciłem na kwaterę około szóstej, położyłem się.. i wtedy słońce oświetliło Górę. Trudno - wyjątkowych zdjęć tego najpiękniejszego wulkanu na świecie nie będzie..
Jutro ostatni cały dzień w Japonii. Ma lać. Pewnie wybierzemy się na zakupy. Jest promocja na bagaż rejestrowy w LOT - może kupimy jakąś walizkę. A jak już będzie walizka to może i coś do niej..