Dziś cały dzień w górach. Nowa Zelandia od zawsze kojarzyła mi się się z „krajem-pocztówką” i dziś mieliśmy tego doskonały przykład. Wg prognoz to ostatni na razie dzień dobrej pogody (dwa dni mają być raczej deszczowe) więc oczywistym wyborem było spędzenie jak najwięcej czasu w górach. Droga wzdłuż turkusowego w słońcu jeziora Pukaki jest przepiękna i sama w sobie warta poświęcenia czasu. Na końcu jest Mt Cook i widziany wcześniej z drogi, dominujący Mt Tasman. Kraina (jeszcze) lodowców i surowej przyrody. Błękitne jeziora lodowcowe, strumienie i wiszące mosty. Dodatkowo dziś strasznie wiało (zmiana pogody..) więc na mostach było trochę więcej emocji. Wybraliśmy się na mały trekking doliną Hookera (skojarzenia z drogą do Morskiego Oka jak najbardziej uzasadnione) - 12 km w obie strony, a potem jeszcze widok na lodowiec Tasmana i jezioro Pukaki „od tyłu”. Po południu obiad z widokiem na słynne jezioro Tekapo (nie hamburgery :) ) - o tej porze roku zdecydowanie mniej atrakcyjne. Nocleg na kameralnym campingu w Fairlie wśród 20 metrowych tui i cedrów. Jutro - zmiana dekoracji, poszukamy pingwinów..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz