wtorek, 17 października 2023

Piękno mieszka w Himalajach - droga do Dyang


22 km, łączne przewyższenie około 800m. Można powiedzieć że póki co trudności wzrastają z wysokością - dzisiejszy dzień był jak dotąd najbardziej wymagający - głównie ze względu na dystans. Trasę można porównać do dobrego szlaku tatrzańskiego. Droga się skończyła - idziemy typowo górską ścieżką, co jakiś czas mijając się z karawanami mułów, które są głównym środkiem transportu towarów między wioskami. Cały czas jesteśmy jeszcze w dolinie Budhi Gandaki, która długimi fragmentami przypomina ogromny wąwóz. Na początku droga wiedzie wśród tarasowych pól i wiosek.  Potem, przez większość dnia, ścieżka "przyklejona" była to do jednej to do drugiej ściany wąwozu - czasem na wysokości kilkudziesięciu, czasem - około 200m nad spienioną wodą. Przechodziliśmy przez pełno osuwisk, które są pozostałością po ostatnim monsunie. Widokowo - przepięknie. Ogromne ściany, mnóstwo wodospadów (jeden - przecudnej urody, widok z kategorii tych, które wywołują dreszcze, przynajmniej - u mnie..), wspaniała roślinność (rośnie tu też dziko takie zioło o znajomym zapachu..), spieniona rzeka. Ostatnie kilka km - wśród bambusowych zarośli porastających skalne ściany po obu stronach rzeki. Mimo zmęczenia - naprawdę chce się tu być. Nocleg na wysokości około 1800 mnp w malowniczo położonej "noclegowni" (jest na jednym ze zdjęć jeśli uda się załadować).  Klimat jak w schronisku,  jest tłok, warunki spartańskie - zafundowaliśmy sobie ciepły prysznic z butli gazowej, a co.. Później może nie być okazji, a od trzech dni nie widzieliśmy ciepłej wody. Czuć, że wchodzimy w wysokie góry - powietrze coraz "ostrzejsze", temperatura powoli spada. Jutro nocleg na 2600..
























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz