Zachowujemy swój rytm: pobudka 5:30, pakowanie, śniadanie 6:30, wymarsz - między 7dmą a 7dmą trzydzieści. Dzisiejszy odcinek nie jest długi ale przewyższenie spore - około 600m, nocleg na 4470 mnp. To wszystko istotne i trzeba dbać o klimatyzację - wczoraj znów śmigłowiec zabierał kolejne osoby na dół.. Dziś skręciliśmy wyraźnie na zachód - obchodzimy Manaslu od północy, przez dużą część dnia mogliśmy górę obserwować z tej strony. Przejście zajęło nam około 3h, po lunchu - kolejne wyjście aklimatyzacyjne. Zaliczyliśmy w ten sposób nasz osobisty rekord - 4730. Jutro go pobijemy :). Sceneria jest cudowna (emocje na "wysokim C" :) ), pogoda idealna, powietrze przejrzyste, trochę też przyzwyczailiśmy się do ujemnych temperatur. Czujemy się bardzo dobrze - tylko minimalne objawy u mnie - do pominięcia.. Jutro start o 3.30. 4h wspinaczki, fotka na przełęczy, a potem - w dół.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz