Żeby dotrzeć na miejsce, trzeba zjechać kilka kilometrów z asfaltu i krętą, dość błotnistą teraz, leśną drogą, wspiąć się trochę w górę. Ptasia ostoja w mglistym lesie składa się z dwóch części: małej, uroczo położonej restauracji, i domu gospodarzy, z nadbudowaną częścią hotelową. Jesteśmy sami, tylko z rodziną Anhela i Rodrigo, braci, którzy to wszystko stworzyli. Przy obu domostwach przygotowane są miejsca gdzie można obserwować ptaki. Jest też czatownia, gdzie spędziliśmy dwa wschody słońca, i wiele miejsc w lesie, gdzie gospodarze przyzwyczaili ptaki do swojej obecności. Oczywiście nie ma gwarancji, że uda się zobaczyć najrzadsze okazy, ale jest gwarancja, że jest co oglądać ;). Przez dwa dni spędzone tutaj bardzo dużo czasu spędziliśmy na włóczeniu się po okolicy - zawsze z którymś przewodników. Był też czas na obserwacje kolibrów, które dziesiątkami przylatują do wywieszonych poideł, tukanów i różnych innych kanarko-podobnych, które tu przylatują trochę podjeść. Jedzenie przygotowane przez gospodynie (nasze jedzenie, nie - ptaków :) ) bardzo pyszne, kwatera przytulna, opieka serdeczna, dużo kontaktu z przyrodą. Dwa bardzo intensywne, dobrze spędzone dni. Zdjęcia ptaków poniżej pochodzą z ekranu aparatu, nie do każdego udało się podejść z komórką :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz