Nie jestem fanem pływania z fajką i aż do dziś nie pływałem w ten sposób. Galapagos to jednak dobra okazja żeby spróbować pierwszy raz. Borykałem się z maską i płetwami, nie mogłem nadążyć za grupą, na końcu - zmarzłem jak cholera i ledwo dopłynąłem do łodzi. To po stronie "strat". Po stronie "zysków" - około 30tu rekinów, z dziesięć morskich żółwi (na oko - niektóre ponad metr średnicy), iguany, lwy morskie, ośmiornice, wąż wodny i mnóstwo kolorowych ryb. Wszystko na wyciągnięcie ręki i to dosłownie.. Do tego połowy na wędkę, gorąca czekolada, ceviche na lunch i piękna pogoda. To nasz dzisiejszy dzień.
Na zdjęcia podwodne trzeba poczekać na specjalny pokaz ;). Jutro - nadzieja na fregaty w trakcie godów..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz