niedziela, 2 października 2016

Prosto z roboty na Madagaskar

2.10.2016 Nairobi

Na miejscu jesteśmy około 6-tej rano miejscowego czasu. Ciepło ale pochmurno. Atmosfera na terminalu jest dość "wyluzowana". Z głośników sączą się afrykańskie rytmy, nie czuć porannego biznesowego pośpiechu europejskich lotnisk. W sklepikach sporo "miejscowych szpargałów", bardzo kolorowo. Czyli - wakacje :). Zaczynamy przyzwyczajać organizmy do afrykańskiej flory bakteryjnej. Stopniowo. Na razie za pomocą grzanki, sadzonych jajek i herbaty. Pięć godzin oczekiwania przed nami...

1.10.2016  - gdzieś nad Niemcami.

Od kilku miesięcy miałem świadomość, że 1go października wylatujemy.. a jedno z pierwszych wrażeń na pokładzie Dreamlinera Kenya Airways to zaskoczenie. Że to już. Po prostu. Rano pobudka, w samochód, Berlin, krótki skok do Amsterdamu i już.. Stewardesy w czerwonych mundurkach, Yasmin Levy (Una Noche Mas, ech..) w słuchawkach i - kierunek Nairobi. To juz chyba tradycja, że dłuższe wyjazdy wakacyjne poprzedza bardzo intensywny tydzień. Nie ma kiedy sie psychicznie przestawić..Teraz też - gdybym nie spakował się tydzień wcześniej - mógłbym nie zdążyć.. I ten dodatkowy "skutek uboczny" - nieznośne zmęczenie. Demerge'y sie zachciało.. Niby to początek wakacji, ale.. wolałbym zaczynać wypoczęty :).
A teraz, wciąż zaskoczony.. czekam na kolację ;). Mam nadzieję, że też mnie zaskoczy, pozytywnie. Samolot "nówka", ubranka obsługi bardzo twarzowe (czarny z czerwonym zawsze dobrze się prezentował ;) ), pachnie ładnie  - zapowiada się sympatycznie. Przed nami 8h lotu, potem pięć h na lotnisku i jeszcze jeden przeskok. Na ósmy kontynent.. 
Tradycyjnie - staram się "powstrzymywać przed wyobrażeniami". No.. tak zupełnie się nie da - nie da się w dzisiejszych czasach uciec przed informacjami, obrazami, etc. Ale - mimo to chcę żeby ten obraz stworzył się dopiero tam.. Na miejscu. 
"Durna miłość" Bukartyka zastąpiła Yasmin.. Czas przestawić myślenie w tryb wakacyjny.. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz