środa, 24 kwietnia 2024

U podnóża Kordylierów - Sarapiqui


Na koniec dwudniowego pobytu w Tortuguero wybraliśmy się jeszcze na spacer o wschodzie słońca. No i może zobaczyć kilka ptaków :). Zanim jednak tukany się pobudziły, zaczął na nas „szarżować” pancernik. Nie Patiomkin, taki zwykły.. Spotkanie było z cyklu tych „bliskiego stopnia” - rzeczywiście zaczęliśmy się obawiać, że czegoś od nas chce, zwłaszcza że Iza wyczytała że przenoszą cholerę.. Trochę go postraszyliśmy i uciekł na szczęście. Potem już było normalnie: romantyczny wschód słońca nad morzem karaibskim i budzące się tukany..

O 9 a.m. wyruszyliśmy łodzią w górę rzeki - z powrotem do La Pavona. Rejs jest bardzo ciekawy sam w sobie - rzeka meandruje, na brzegach kilka iguan, kajmanów i ptaków. Około południa wylądowaliśmy w lodge’y na brzegu rzeki Sarapiqui opływającej Kordyliery od północy. Miejsce stanowi naturalny korytarz migracji ptaków i zwierząt oraz tak dla różnych gatunków żab. Już na pierwszym wieczornym wyjściu udało nam się podpatrzeć parę bardzo kolorowych żab w trakcie igraszek seksualnych :) , tarantulę zjadającą wielkiego świerszcza, oposa, znów śpiącego tukana i parę innych kreatur. Nasze lokum jest wśród lasu tropikalnego, jest spokojnie, mamy poczucie bycia w środku. Dziś o świcie uganialiśmy się za ptakami ale o tym następnym razem..


























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz