Ostatnie dwa dni to dwa wypady z Drake. Najpierw snorkeling na wyspie Caño a dziś wypad do parku Corcovado. W oba miejsca trzeba się dostać łodzią motorową. Caño to bezludna (nie licząc strażnicy wojskowej) wyspa około 20 min. łodzią z zatoki Drake. Trafiliśmy na dobrze przygotowaną wycieczkę - dobry sprzęt, dobry przewodnik, dobre warunki do podglądania tego co pod wodą.. Woda bardzo przejrzysta, bardzo duża różnorodność ryb, trafiło się też kilka żółwi i rekin. Pływa się tu z rurką w wodzie o głębokości kilku-kilkunastu metrów, wszystko z płaskodennej łodzi na którą ciężko się wskrabać.. Na szczęście miał kto pomóc. Po zakończeniu - lunch w uroczej zatoczce, wśród palm i szumiącego morza. Zdjęć oczywiście nie ma, ale trafił się wieczorem przy naszej kwaterze piękny tukan więc było co fotografować, tyle że wieczorem przed wyjazdem :).
Dziś większość dnia zajął nam wypad do parku Corcovado. Wg informacji z netu - w najnowszej okolicy bioróżnorodność fauny odpowiada 5% bioróżnorodności całej ziemi.. Przybywa się tu w okolicę stacji biologicznej Sirena i spędza kilka godzin w okolicznym lesie w towarzystwie przewodnika. Nie wiem czy mieliśmy szczęście czy jest to tutaj normą, ale takiej ilości zwierząt nie widzieliśmy na żadnym wcześniejszym wypadzie do lasów deszczowych, a ten trwał tylko kilka godzin. Tapir wylegujący się kilka metrów od nas (nie był uwiązany :) ) , dwa gatunki pekari (w tym - około 100 osobnikowe stado które przeszło kilkanaście metrów od nas), jakieś inne futrzaki z młodymi, których nazw nie zapamiętałem (futrzaków, nie młodych..), kilka gatunków małp, leniwiec, mama kajman z młodymi, mnóstwo ptaków małych i dużych, mrówkojad penetrujący termitierę na drzewie.. Pomimo gorąca - naprawdę było warto. Nie załapaliśmy się na wczesny poranek i zaczęliśmy nasze zwiedzanie koło dziesiątej, ale nie wpłynęło to negatywnie na ilość spotkań ze zwierzakami. Jak dla mnie - efekt „wow”..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz