Manuel Antonio to mały park na wybrzeżu Pacyfiku. Wśród resztek lasu deszczowego poprowadzono betonowe ścieżki i sprzedaje się bilety tysiącom chętnych.. i i tak tych biletów brakuje. Wykupiliśmy przez internet wycieczkę z przewodnikiem, która zaczynała się około siódmej rano. Bardzo przyjemne trzy godziny, bez przewodnika nie dojrzelibyśmy większości zwierzaków. Słychać było tukany, widać - to co na zdjęciach poniżej. Jeśli ktoś przyglądając się kilku z nich niczego nie dojrzy- warto przyjrzeć się bardziej - ptaki nocne w dzień potrafią się nieźle maskować. Popołudnie w Quepos - postanowiliśmy nie spieszyć się bardzo. Po dobrym obiedzie (owoce morza , wiadomo..) wieczorny spacer na miejscowej promenadzie zachodzącego słońca :). Generalnie - Pura Vida. Jetlag trzyma - wstajemy o czwartej. Jutro - Corcovado..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz