piątek, 21 czerwca 2019

Yelllowstone - tu zawsze warto wrócić..

Ostatnie dwie noce spędziliśmy na terenie północnej części Grand Teton NP. Samego parku jakoś dokładniej nie oglądaliśmy bo naszym celem był Yellowstone ale i tak mogliśmy nacieszyć oczy pięknymi widokami - szczególnie o świcie. Nocleg zarezerwowany przez Booking wydawał się trochę podejrzany i szybko okazało się dlaczego. Miejsce wprawdzie przepięknie położone, z fajnym wschodem i zachodem słońca, ale tipi przeznaczone dla gości, oprócz ścian i czterech skromnych łóżek w środku, nie miały nic. Po jednym śpiworze na łóżko, a rano temperatura spadła poniżej 40 stopni F. Jakoś przetrwaliśmy, ale na następny nocleg nie chciało nam się tam wracać mimo opłaconego rachunku. Zostaliśmy na campingu zaraz przy południowym wyjeździe do YNP. Pierwszy dzień w parku to trochę jak odwiedzanie starych śmieci. Najpierw chciałem zobaczyć Grand Prismatic Spring z góry - widok jest niezapomniany, a przy poprzedniej naszej wizycie ten szlak był w remoncie. Potem - włóczenie się po tzw. Upper Geyser Basin. W tym jednym miejscu znajduje się większość aktywnych gejzerów. Na świecie.. Nie wyłączając absolutnie wyjątkowego Morning Glory Pool..

Drugi dzień to przejazd wschodnią i północną częścią parku. Praktycznie gdzie się nie zatrzymaliśmy - dzikie zwierzęta. Oczywiście bizony

ale i jelenie, ptaki, wiewiórki ziemne, coś w rodzaju małego świstaka no i - misie :). Jeden z całkiem bliska i cała rodzina, obserwowana przez Izę przez użyczoną lornetkę. Bez pośpiechu, przy przyzwoitej pogodzie ( mimo słabych prognoz), do tego piękne krajobrazy, wąwozy, wodospady.. Bardzo fajne 2 dni. 

Ja dodatkowo się cieszę bo moje oko dziś zanotowało wyraźną poprawę. Daleko jeszcze do ideału ale dzisiejszy dzień daje nadzieję. Po 16 tej wyjeżdżamy z parku na północ - nasz Cel to Livingstone, gdzie jesteśmy zaproszeni na kolację u naszych tajemniczych znajomych :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz