Za nami dwa dni wymuszonego postoju w miasteczku Lovelock - na wschód od Reno w Kalifornii. Cichy ( i tani :) ) motel, stacja benzynowa ze sklepikiem i pralnią, naprzeciwko - Casino z restauracją o zachęcającej nazwie Black Rock Grill. Półtora dnia nic nie robienia, jak najwięcej leżenia w pozycji vertykalnej ( :) ) - tak tak, takie zalecenie lekarza, również - w nocy.. Na koniec - b. trudna decyzja, co dalej. Póki co nie mogę podejmować zbyt dużego wysiłku, nawet - schylać się, a my mamy do wyboru, albo ograniczyć się do Utah i Arizony, albo - zgodnie z oryginalnym planem jechać najpierw na północ do Yellowstone i Pryor Mountains - zobaczyć mustangi. Po naprawdę wielu godzinach "deliberacji" zwyciężyła opcja druga. W konsekwencji - od rana kierujemy się na północ. Za kilka dni, po powrocie w cieplejsze strony trzeba będzie dokonać kolejnych drastycznych cięć w planie podróży, bo wypadek zabrał nam tydzień czasu. I oby tylko tyle..
Tymczasem - znane z wcześniejszych wyjazdów widoki: bardzo kontrastowe chmury w tej części nieba gdzie akurat nie ma popołudniowej burzy..
Tymczasem - znane z wcześniejszych wyjazdów widoki: bardzo kontrastowe chmury w tej części nieba gdzie akurat nie ma popołudniowej burzy..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz