Pobudka o świcie. Szybkie śniadanie i przemieszczamy się na skraj Wielkiego Kanionu Omańskiego, który rozciąga się u stóp góry Dżabal Szams. Przewodniki trąbią, że to drugi co do głębokości kanion na świecie. Nie wiem czy drugi, bo co najmniej jeden lub dwa głębsze od razu przychodzą mi do głowy. Na pewno bardzo głęboki, na pewno bardzo piękny, na pewno ścieżka Balcony Walk jest jedną z bardziej spektakularnych, którymi szedłem. Poprowadzona w dwóch trzecich wysokości ogromnej ściany - sam patrząc na to nie wierzyłem, że tamtędy da się przejść. Da się i zdecydowanie warto. Po południu wizyta w bardzo starych domach z gliny w mieście Al Hamra. Domy się już rozsypują ale jest ich bardzo dużo, całkiem nieźle zachowany kwartał miasta, który pozwala poczuć jak tu się kiedyś żyło. Na poziomie płytkich piwnic woda z gór rozprowadzana faludżami - płytkimi kanałami przechodzącymi wprost pod domami. Same domy dość okazałe jak na zastosowaną technologię (glina i trawa). Kawał żywej historii. Kolejny nocleg na placu obok meczetu - wybór nieprzypadkowy ze względu na dostęp do wody i toalet. Tzw. infrastruktura turystyczna w Omanie jest raczej dość uboga, zobaczymy jak będzie w innych częściach kraju. Szanujemy uczucia miejscowych i ich zdrowie pijemy już po zmroku i poza terenem meczetu. Jutro - fort, stare budowle, zapomniane miasteczka.. Nie czuję sie jeszcze dostosowany do listopadowych temperatur w Omanie, zobaczymy jak będzie dalej..

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz