Pół godziny przed zachodem słońca dotarliśmy do Sugar Sands - pasma wydm, ciągle na wschodnim wybrzeżu kraju. Był czas żeby porządnie się rozejrzeć i poczekać na zachód słońca. Piaski są rzeczywiście bardzo białe, w dodatku - drobne. Dojeżdżając tu poczuliśmy trochę grudniowego klimatu: droga wygląda jak świeżo odśnieżona. Nocleg na plaży, gdzie wiata z trawy dała nam schronienie przed wiatrem. Na kolację - świeże ryby ugrilowane przez naszego mistrza ceremonii, a rano - kąpiel o wschodzie słońca. Potem - drogę do Al Hadd, w sercu rezerwatu żółwi. Po drodze - jak zwykle parę przystanków w całkiem klimatycznych miejscach: ostoja ptaków, port -"stocznia", gdzie remontowane łodzie leżą po prostu na burtach czy knajpa z najlepszym jak dotąd obiadem. Wakacje :). Jeszcze parę ciekawostek/obserwacji obiecanych w tytule. To co się rzuca w oczy kiedy jedzie się przez Oman, oprócz ogromnej liczby meczetów oczywiście, to ogromne posterunki policji: wyglądają jak wielohektarowe posiadłości otoczone murem, z mnóstwem budynków - wszystko w kolorze piasku. Można je spotkać nawet w pobliżu bardzo małych miejscowości - zaczynam momentami myśleć że mają charakter budowli obronnych i w razie niebezpieczeństwa chowają się tam wszyscy mieszkańcy. Utrapieniem są progi zwalniające w miejscowościach, często nie oznakowane i mało widoczne - trzeba bardzo uważać. Przy zamawianiu posiłków mamy trochę kłopotów - dziś był chyba pierwszy dzień kiedy kelnerzy nic nie "pokręcili" - nie wnikam czy celowo czy z powodu nieporozumień. A to zamówienie się nie zgadza, a to rachunek.. W restauracjach często znajdują się wydzielone miejsca dla tych, którzy wolą zjeść na podłodze i/lub oddzielne pokoje - pbnie po to żeby kobiety, które zasłaniają twarze mogły tam spokojnie zjeść ze swoimi mężami. Nagminnym zwyczajem jest zamawianie przez omańczyków posiłków do pojazdów: zdarza się że w środku nikogo nie ma a pod knajpą stoi sporo samochodów i czeka na posiłek na wynos. Wewnątrz za to często widać pakistańczyków czy obywateli Bangladeszu, którzy nie używają sztućców.. Omańczycy są bardzo "friendli" - przynajmniej jak dotąd.
Jedziemy dalej i obserwujemy..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz