piątek, 26 maja 2017

25.05 Apache Fort i Skamieniały Las

Wczoraj  przejechaliśmy ponad 500 km. Krajobraz zmienił sie w tym czasie kilkukrotnie. Od półpustynnych, piaskowych okolic Tombstone i Tucson, poprzez pokryte kaktusami wzgórza na północ od Tucson, czerwone góry pokryte zielonymi zaroślami 200 km dalej, aż po lasy sosnowe w górach, gdzie teraz jesteśmy. Przy okazji zmieniła się też strefa klimatyczna. Ponieważ suchym, pustynnym klimacie południowej Arizony teraz powietrze zrobiło się rześkie. Wczoraj temperatura w południe dochodziła do 40 stopni. Dziś rano było poniżej 20tu. Krajobraz White Mountains jest trochę podobny do polskiego, tyle że lasy są.. ogrodzone. 
Przynajmniej nikt ich nie wytnie..
Wczoraj późnym popołudniem przejechaliśmy też kanion Salt River, która stanowi granicę między dwoma indiańskimi rezerwatami. Przepastny wąwóz, pionowe ściany, widok zapiera dech. Konkurencji Grand Canion'u oczywiście nie wytrzymuje, ale to naprawdę wyjątkowe miejsce. Podróż od razu potoczyła się wolniej - zatrzymywaliśmy sie kilkukrotnie..
Rano cofamy sie o około 40 km. Wczoraj na wizytę w forcie było za późno, a na terenie rezerwatu noclegu nie udało sie znaleźć.. Fort Apache, a właściwie znajdujące się tu muzeum to miejsce przesiąknięte magią. Ekspozycja jest niewielka, ale przemawiająca do wyobraźni, zwłaszcza - historie Indian opowiadane bezpośrednio przez nich. To nic że z ekranu - przejmują i tak. A że ekran w wigwamie to nastrój udziela sie od razu.. Wiadomo, że każde plemię ma takich historii mnóstwo. Nigdy nie były zapisywane - żyją jedynie w pamięci kolejnych pokoleń, rozproszone w głowach poszczególnych członków plemienia.. Zaletą takiego stanu rzeczy jest to, że Indianie potrafią opowiadać, historie brzmią prosto i autentycznie, wadą - że dostępne są właściwie tylko dla nich. Kiedy spytaliśmy obsługę czy mogą udostępnić/sprzedać nagrania "wywiadów" których mogliśmy posłuchać, lub kupić ich spisaną wersję, odpowiedź była negatywna. W dodatku to świadoma decyzja, że ich nie rozprzestrzeniają poza plemię. Ich kultura, ich tożsamość, ich prawda.. Wiele tych "ich" im nie zostało. Smutne.. Każde plemię ma np. własną historię stworzenia. My posłuchaliśmy o Stwórcy, który najpierw stworzył ciemność. Pierwsze istoty na początku widziały tylko czerń, potem pojawiły kolejne kolory kojarzone z kierunkami świata (czerń - wschód, żółć/czerwień - południe, niebieski - zachód, biały - północ). Istoty na ziemi doświadczały kolejno tych kolorów. Długo przed ludźmi na ziemi pojawiły sie zwierzęta. Nieboskłon nad ziemią został uniesiony na pajęczynach ogromnych pająków, które plotły kolejno pajęczyny, przychodząc z czterech stron świata i plotąc te pajęczyny w kolorach odpowiadających tym stronom. Na końcu przyszedł pająk z północy i na jego białej pajęczynie uniesiony został nieboskłon. Ludzie zostali ulepieni przez Stwórcę z błota. Kiedy gotowy był ich kształt, Stwórca tchnął w nich swój oddech i powstało życie, duch który mamy w sobie. Jesteśmy na ziemi po to żeby żyć w harmonii z innymi istotami i wypełniać przypisaną nam rolę: być silnymi, zdrowymi, stwarzać dobrą atmosferę i pogodnie się zestarzeć.. Cykl życia człowieka rownież powiązany jest z kolorami, w harmonii z kierunkami świata: kiedy się rodzimy, towarzyszy nam ciemność, przychodzimy jakby ze wschodu, tam gdzie wszystko się zaczyna. Potem towarzyszą nam kolory ognia, słońca, niebieskiego nieba. Jako dorośli powinnismy być gotowi rozświetlać życie naszym dzieciom, aż w końcu, w bieli, przygotowujemy się na spotkanie ze Stwórcą. W świecie duchów, gdzie wszyscy będziemy piękni i młodzi. Mam ciagle przed oczami twarze starszych Indian opowiadających o wąskiej scieżce życia, która wspina się stromo, ma wiele zakrętów, czasem z niej spadamy, doświadczamy ran (chorób, wad, niedoskonałości). Przede wszystkim jednak mamy kochać siebie i brać odpowiedzialność, bo każdy z osobna jest odpowiedzialny za to, żeby dobrze przeżyć swój czas. Słuchać mądrych ludzi, liderów - tych którzy są dla nas wzorem. Na końcu - wszyscy dostaniemy się do równoległego nam świata duchów, gdzie wszyscy będziemy młodzi i piękni. 
Była tez historia potopu, ktory ludzkość przeżyła dzięki dwóm kobietom - starszej i młodszej. Ukryły sie w pniu ogromnej Sykomory wraz z nasionami roślin i zwierzętami, które po potopie mogły sobie wybrać jakim zwierzęciem chcą być w nowym świecie.. Kobiety zabrały tez ze sobą dwa kamienie, dzięki czemu, wyrzuciwszy kamień z drzewa mogły sie przekonać czy woda juz opadła (nie było "plum" ;).  Mogły wtedy wyjść z drzewa i zasiać rośliny..
Pełno w tych historiach harmonii, miłości do życia, szacunku do ziemi. I pełno prostoty. White Mountain Apache mają pretensje do białych że zmienili sposób myślenia ich dzieci, przez co ich życie staje sie nieznośnie skomplikowane i oderwane od natury, ziemi, rytmu, którym żyli ich przodkowie.
Chciałoby się powiedzieć  - czemu my nie mamy swoich prostych opowieści, którymi moglibyśmy sie wymienić z sąsiednimi "plemionami", szanując ich odrębność, wzbogacając nasze historie tym co najlepsze.. Zamiast tego pogrążamy się w milionach niepotrzebnych informacji i emocji, które niszczą nasze życie..

Emocji było tego dnia jeszcze wiele, ponieważ to co można zobaczyć w parku Petrified Forest trudne jest do opisania słowami. Na szczęście pozostały obrazy.. Mnóstwo skamieniałych drzew w kolorach, surowe ale i wielokolorowe wzgórza , które to wszystko otaczają. Zachód słońca zastał nas w miejscu zwanym "Painted Desert".






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz