Może dziś i 19ty.. Cholera wie - zależy czy czasu wylotowego, czy przylotowego. Nie ma znaczenia - ważne żeby zdążyć na lot powrotny. Chyba..
Czas wrócić do prawdziwego życia. Jeszcze krótszego od tego "oficjalnego"..
Tego z zapachami, kolorami, dźwiękami i pogodą determinującą plan dnia..
Dreamliner. Hmm.. Dla mnie bardziej "Liner" niż "Dream".. Nie żebym bardzo narzekał.. Drogi Boenigu: nie tylko kurduple tym latają. Popraw się..
Początek podróży prawie bez historii.. Tylko po cholerę to ważenie bagażu podręcznego przy boardingu.. Pierwsze widzę.. Mam na plecach jakieś 15 kg, wliczając whisky w kubku termicznym. Dozwolone jest osiem.. Iza ma pewnie z 6-7, nie licząc mojej torby ze sprzętem, więc suma tez się nie zgadza..Przez chwilę ważą wszystkich. Ja jestem następny.. A jeśli ważyłbym np. 130 kg, to co - kazali by zostawić wszystko ? To jest mądre? Naprawdę ?
Podobno Hewlett z Packardem, jak przyjmowali menedżera do pracy w początkach istnienia swojej firmy, pytali czy ma szczęście. Bo oprócz umiejętności i doświadczenia do sukcesu potrzebne jest jeszcze szczęście. Może to nie był Hewlett z Packardem, kto by to spamiętał..
Może Ci z plecakiem wyglądają niewinniej, a może to jednak szczęście.. Ważne, że nie zważyli, wiec emocji było tylko kilka sekund..
Nigdy nie podróżujemy drugi raz w to samo miejsce. Chyba że to Stany..W sumie - miejsce nie całkiem to samo. Jestem nie mniej ciekawy nie poprzednim razem. Tak długo jak ciekawość jest z nami - warto...
Latać nie lubię. Ale dźwięk w słuchawkach ("I was made for Living you", mmm..), przyjemnie rozcieńczoną krew i świadomość, że jeszcze parę godzin do celu - tak. Grenlandia z góry też wyglada pięknie, podobnie jak Islandia, którą minęliśmy godzinę temu, choć inaczej. Śnieg, bezkres.. Masz oczy, to patrz, nawet jak okienko małe...
LA za jakieś 7 siedem godzin..
Od ostatniej wizyty w Stanach widać postęp w kwestii odpraw paszportowych. Wprowadzono specjalne maszyny, gdzie samemu zdejmuje się własne odciski palców i robi zdjęcie. Nawet automatycznie ustawia sobie wysokość wiec ktoś taki jak ja nie musi się schylać. Maszyna drukuje bilecik, z którym.. tradycyjnie potem trzeba ustawić się w kolejce. Juz po godzinie czarnoskóry urzędnik życzy nam miłego pobytu. Czyli Ameryka chciałaby ale się jeszcze boi..
Reszta poszła sprawnie, choć trochę korków na wylocie autostrady było. Zostaliśmy na 3 tyg. użytkownikiem srebrnego Buicka Envision - skóra/wypas ;) - będzie wygodnie..
W motelu na przywitanie ucięła mnie w czoło miejscowa pszczoła. Można powiedzieć że szybko się integrujemy z miejscowymi. Jeszcze tylko Quesadila i spać - w Polsce juz po 3ciej..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz