niedziela, 20 września 2020

Sobota/Niedziela 19/20.09, Covid Dolomity Tour 2020


Tak przynajmniej wygląda w zamierzeniach, ale czym się to skończy... Cały wyjazd jest eksperymentalny - termin, forma, miejsce, organizacja "last minute", no i otoczenie covidovo-zewnętrzne, które w dodatku w każdej chwili może się zmienić. No ale jaki lepszy pretekst znajdziemy żeby przetestować czy pasuje mam podróż kamperem ? Na początek na własnej skórze doświadczamy tego o czym piszą  w poradnikach "dla tych co pierwszy raz": pakowanie kampera trwa dłużej niż przy klasycznym wyjeździe.. Przyprowadziłem naszą Adrię w piątek wieczorem. Myśleliśmy: spokojnie się rano załadujemy i przed południem, no góra w południe - wyjedziemy. Wyjechaliśmy po piętnastej, i to przy sporej mobilizacji. Znaczy - wypaliła 1/3 planu.. No, że w ogóle wyjechaliśmy..
7 i pół metrowa "półintegra" prowadzi się jak autobus, takie jest przynajmniej pierwsze wrażenie. Trzeba uważać, bo tył zachodzi przy skręcie.. 
Do wieczora udało nam się dojechać do Łodzi.. Pierwszy nocleg - "z marszu", na parkingu przy autostradzie. No przecież my, starzy kamperowcy, nie będziemy marudzić... W końcu mamy zapas energii i żarcia na kilka dni.. Trochę pechowo wybraliśmy chyba najbardziej zatłoczony parking w Polsce Centralnej, ale wiadomo - my kamperowcy..


 Zastanawiałem się kiedyś co taki biedny kierowca Tira robi w te długie, samotne wieczory. Teraz już wiem - co jakiś czas włącza silnik, na jakąś godzinę.. Widać chłop lubi... W sumie - nie licząc tego ryku silników i rżenia koni - to był nawet dość spokojny nocleg. A jakby się ktoś zastanawiał do czego kierowcy tirów wykorzystują te kilkunastometrowe naczepy to zdjęcie poniżej wiele wyjaśnia..


Wieczorem - pierwsza kolacja na własnych, "mobilnych śmieciach", plus lody z pobliskiego Maca. Zaczyna mi się podobać to nomadzie życie..
W niedzielę - kierunek południe. Zrezygnowaliśmy ze wcześniejszego pomysłu odwiedzenia gorących źródeł na Morawach (niby wirus nie lubi gorąca, ale kto go tam wie..) uświadamiając sobie w międzyczasie,  że żadne z nas nie było o własnych siłach na Szyndzielni. Skoro tak.. No i trening przed Dolomitami się przyda.. 3godzinny spacer, 550 metrów przewyższenia, piękna pogoda - dobrze spędzone popołudnie. 



Dzisiejszy nocleg to camping Ondraszek na przedmieściach  Bielska Białej. Rano - kierunek Purbach. Podróż sentymentalna będzie jutro. Ci bardzo wtajemniczeni może wiedzą o co chodzi..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz