Po intensywnym dniu w górach - w czwartek dla odmiany dzień spokojniejszy. Na przystanek w drodze w Dolomity wybraliśmy Mallnitz - jedną z "pereł alpejskich", wg strony o takim właśnie tytule. To mini kurort, położony w Wysokich Taurach, o tej porze roku kompletnie pusty. Zimą niewielki ośrodek narciarski z wyciągami kończącymi się ponad 3km npm. Zrobiliśmy sobie 10 kilometrową wycieczkę na rowerze, a potem jeszcze 3-4km spaceru. Widoki, spokój, ciągle jeszcze dobra pogoda. Chwilę emocji przeżyliśmy na mostku gdzie stanęliśmy oko w oko z przedstawicielami miejscowej fauny..
Camping - tak jak pisałem - jest tu absolutnie topowy - łącznie z łazienkami dla psów :)
W piątek zapowiadany był pogodowy Armageddon, więc wykorzystaliśmy dzień na przemieszczenie się do Tobiacco - na pięknie położony camping nad jeziorem o tej samej nazwie. To nasza brama w Dolomity.. Jutro pogoda na być trochę lepsza więc się powłóczymy po okolicy..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz