Sporo jeździmy po świecie, ale nie wiem czy równe pięknie miejsce widzieliśmy wcześniej.
Zanim jednak się o tym przekonaliśmy - było trochę przygód. Do turystycznej wioski Canyon Village dotarliśmy tuż przed zachodem słońca, jadąc juz ponad godzinę przez tereny parku. Wjechaliśmy do niego od wschodu, od strony miasta Cody, które wzięło swoje imię od Buffalo Billa, zwanego Cody'm. Główna cześć parku leży na na wysokości około 2,5 km, ale nawet z tego powodu nie spodziewaliśmy się tu mnóstwa.. śniegu.. Zalegał wzdłuż znacznej części naszej trasy. Po dotarciu na miejsce był problem ze znalezieniem Campingu, a na końcu okazało się, że na miejscu przeznaczonym dla nas odśnieżony jest tylko podjazd pod samochód.. Jest też dedykowany stół z ławami do jedzenia i palenisko. Pół metra pod śniegiem. Nie pozostało nic innego jak wykorzystać część asfaltowego podjazdu do rozbicia namiotu. Iza zajęła się przygotowaniem kolacji, ja - szukaniem kamieni do naciągnięcia linek..
Musieliśmy tez podpisać ze wiemy jak postępować z niedźwiedziem. W trzech krótkich punktach:
1. Nie uciekać. Bo goni.
2. Spryskać sprayem na niedźwiedzie - jeśli się zbliży.
3. Jak to nie pomoże, albo nie ma sprayu, a niedźwiedź atakuje - zrobić się dwa razy większym i drzeć się ile sił. Jak się nie wystraszy - na brzuch i udawać trupa.
4. Jak mimo to niedźwiedź się dalej do nas dobiera - walczyć.
Przytaczam, może komuś się przyda..
Pobudka o szóstej. Temperatura rano - jakieś 3 stopnie.
Zaczęliśmy od zachodniej strony parku - tam gdzie mnóstwo przepięknych, kolorowych, gorących źródeł i tryskających gejzerów. Nie będę tego wszystkiego opisywał bo słowa nie oddadzą tego co widzielismy.
Cały dzień na nogach - sycimy się pięknem planety, mimo narastającego zmęczenia. Bulgocze tu wszystko. Śmierdzi miejscami też niemiłosiernie. 60 % wszystkich gejzerów na ziemi jest tu - zaraz za tym lasem, w którym śpimy. A są jeszcze piękne (zielone, pomarańczowe, niebieskie) rzeki i kaniony, wodospady i przepiękne góry, bizony które się wszędzie wałęsają i mnóstwo innych zwierząt. Klify, łąki, jeziora i doliny. Matka natura nie jest zbyt sprawiedliwa, bo umieściła to wszystko w jednym miejscu, tak daleko od nas.. A może to jakaś nagroda dla plemienia Nez Pierce (Przekłute Nosy), na (świętych) terenach którego teraz jesteśmy. Któż to wie..
Pozdrowienia dla Wachty - nie pomyliłeś stref czasowych :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz