wtorek, 1 maja 2018

30.04 Z pogodą nie wygrasz..

To że Islandia to wyjątkowe miejsce wiadomo nie od dziś. Dziś tylko udowodniła to po raz kolejny. Nie leży w strefie tropikalnej, nie nawiedzają jej pory deszczowe, mimo to od rana do wieczora przednia szyba w samochodzie wygladała dziś tak:

Trzeba było w związku z tym nieco zmodyfikować nasze zamiary. W końcu - żeby cokolwiek zobaczyć trzeba było z samochodu po prostu wyjść..  Wyszliśmy parę razy - choć nie na długo. Najpierw - miasteczko, którego główną atrakcją są jajka. Takie granitowe. Słynny (jak sądzę) 
islandzki rzeźbiarz postanowił się tak uzewnętrznić: na nabrzeżu portu ustawił ponad trzydzieści postumentów a na każdym z nich - jajo. Każde należące do innego gatunku lokalnych ptaków. Jajka są podobnej wielkości, ale kształty oddane zostały pieczołowicie.. Taka gratka dla ornitologów, choć zdaje się nie tylko oni ciągną teraz tłumami oglądać to cudo. Obejrzeliśmy i my.. no o gustach się nie dyskutuje. Naszą uwagę przyciągnęła za to inna instalacja rzeźbiarska, która znajduje się tuż obok. Doliczyliśmy się tam co najmniej: podwozia przyczepy samochodowej, uchwytów pługa do odśnieżania, dwóch przyczep ciężarówek i czegoś co przypomina połączenie sieczkarni ze zbiornikiem szamba.. Całość zwieńczona strzelistą lodówką. Nie ściemniam - można wszystko zobaczyć na zdjęciu.


 Islandia to nie tylko surowa przyroda, to rownież surowa sztuka, w dodatku - wysoka. Tak na oko - z 8-9 metrów. 
Po wrażeniach artystycznych  przyszedł czas na lokalną rybę i rozmówki rodaków. Jakby nie patrzeć nasza nacja jest największą mniejszością na wyspie więc spokojnie fish and chips można było zamówić po polsku.

Po drodze mijaliśmy później, a jakże, mnóstwo wodospadów, które po włączeniu wycieraczek spokojnie można było oglądać z samochodu:





Na koniec przyszedł czas na główną atrakcję dnia: starożytną wioskę islandzką, która okazała się wioską filmową (oryginalne chatki kryte trawą się rozleciały, czemu się zupełnie i nie dziwię - tylko dziś spadło tyle wody, że rozpuściłoby każdą chatę, nie tylko z trawy), ale i tak uroczą.
Zaraz obok jest wspaniała plaża, szczególnie urokliwa w trakcie odpływu.. , który był kilka dni temu. Ale i tak było pięknie - wzburzony ocen w surowym otoczeniu wyglądał jeszcze bardziej surowo. Pierwszy raz w życiu podziwialiśmy też czarne wydmy..
W planach było jeszcze wejście na górę z widokiem na największy lodowiec Europy.. W to miejsce mamy nocleg z widokiem na jeden z jęzorów lodowca wysuwający się w stronę morza. Jutro poznamy się bliżej..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz