środa, 1 maja 2024

Kolorowa Tapir Valley

Tapiry to sympatyczne i niegroźne zwierzęta. Niestety są raczej nocnego usposobienia więc włócząc się po dolinie ich imienia widzieliśmy mnóstwo.. śladów po nich. Całkiem świeżych, i całkiem sporych 😉. 

Ale to nie tapiry były dziś naszym głównym celem tylko trochę mniejsze zwierzaki. Fotografowanie kolibrów jest niezłym wyzwaniem - chyba pisałem o tym przy okazji wyjazdu do Ekwadoru. Fotografowanie kolibrów w naturze, w dodatku w ruchu - jest bardzo dużym wyzwaniem. Mnóstwo jest miejsc gdzie przygotowane są poidełka ze słodkim napojem, żeby przywabić kolibry (i turystów :) ) i umożliwić ich obserwację z bliska. Ale nawet tam - uchwycenie kolibra, który zawisa w powietrzu, z dala od poidła, jest trudne - zmieniają pozycję w ułamkach (dosłownie) sekundy. Coś o tym wiem po kilku godzinach z aparatem spędzonych przy takim poidełku w Ekwadorze.  Tapir Valley to miejsce gdzie można spotkać te ptaki (nie tylko to - to jedno z lepszych miejsc do obserwacji ptaków w ogóle, koniecznie - z dobrym przewodnikiem) w ich naturalnym otoczeniu - wśród kwitnących krzewów. Spośród dwudziestu kilku gatunków które tam występują udało mam się „namierzyć” około siedmiu (identyfikacja trwa :) ). Pozostało tylko ostatnie wyzwanie - „wyostrzyć” w odpowiednim momencie w ułamku sekundy 😬.

A gdyby tak jeszcze uchwycić dwa kolibry na raz w trakcie czegoś w rodzaju tańca godowego.. A gdyby tak jeszcze na koniec trogon ze świeżo złapanym świerszczem w dziobie. Mmm..

Zdjęcia poniżej są „na szybko” skompresowanymi na komórce i obrobionymi RAWami, więc tracą mnóstwo na jakości, ale trochę kolorów z dzisiejszego poranka oddają..


































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz