wtorek, 29 czerwca 2021

Tokaj wieczorową porą


Nocleg spędziliśmy nad Cisą. Sami. Znaczy - sami na kempingu. Może on nawet był zamknięty, ale tam wszystko po węgiersku było, więc kto to wie.. Przy śniadaniu towarzyszył mam Gąsiorek (taki ptak, bardzo ładny), potem były jeszcze dwa Ślepowrony, dwa Bieliki, Czaple Białe i trochę mniejszego ptactwa.. Bo po śniadaniu było pływanie kanadyjką po rzece. Potem wizyta w miejscu gdzie jest kilka piwnic - żeby zrobić zapasy, nie tylko Tokaju. Powinno starczyć na parę dni.. Młode orzechy włoskie w winie - mmm.. 




Koło południa - kierunek Rumunia. Wjechaliśmy do kraju w okolicach Satu Mare. Na granicy normalna kontrola paszportowa, pomimo wewnętrznych granic unii, żadnego sprawdzania pod kątem Covid. Pierwsze wrażenie - stereotypowe. Drogi do niczego i spory 

 bałagan. Potem zaczęło być ciekawiej. W drodze do Sapanta mogliśmy już trochę poczuć miejscowego klimatu. Np. dwie miejscowosci z domami jakby z Cygańskiej Stolicy. Przewymiarowane, pełno półokrągłych dachów, wieżyczki/daszki/kolumienki... Potem zaczęły się góry i biedne wioski. Biedne ale sprawiające wrażenie dość schludnych. Zobaczymy jak będzie dalej. Nocleg na niewielkim campingu na skraju wsi: strumień, dobre jedzenie, dobry sznaps i nikogo oprócz nas.. 





Jutro - cmentarz na wesoło, a póki co - Tokaj wieczorową porą..


poniedziałek, 28 czerwca 2021

Lampka wina przed snem

Wyjazd z Doliny Bądkowskiej trochę mam się opóźnił, więc postanowiliśmy się zatrzymać w skąd inąd dobrze znanym rejonie. Wprawdzie na Węgry jakoś ostatnio nas nie ciągnie... ale wspomnienie sprzed ponad dwudziestu lat pozostało silne: lokalne wina smakują najlepiej w miejscu gdzie powstają.. Plan był taki, że wytestujemy najpierw kilka rodzajów a potem zrobimy zapas. Jak na razie udało się zrealizować tylko połowę planu. Tą pierwszą...W sumie - to dość zaskakujące, że w barze na campingu, gdzie właściwie jest tylko wino, sprzedaje się je jedynie... na kieliszki. Trąci epoką słusznie minioną. W końcu Orban już trochę rządzi..Ale co ja tu będę.. - dwa obrazy warte dwóch tysięcy słów:  




 

Słowacja od zawsze kojarzyła nam się z remontami dróg, dlatego omijamy ja jak tylko możemy. Dzisiejszy przejazd nic w tym względzie nie zmienił.Tyle ze nie mogliśmy ominąć Słowacji..
Za to jakby się ktoś pytał gdzie się podziały bociany - spieszę donieść, że są w regionie Tokaj na Węgrzech. Jedna z ostatnich wiosek, przez które przejeżdżaliśmy to w zasadzie - sznur bocianich gniazd. Takie węgierskie 500 plus ?

niedziela, 27 czerwca 2021

Dupa Słonia czyli czas start..

Dzień przed nową podróżą zorientowałem się, że wpisy z poprzedniej skończyły się w.. dwóch trzecich wyjazdu. Lenistwo to dobre wyjaśnienie powodów. Drugi to wyjątkowo słaby interfejs blogspota do pracy z komórką, szczególnie jeśli chce się zamieszczać sporo zdjęć.. Ale - teraz jest nowy wyjazd, jest nowa, obiecująca aplikacja.. Zobaczymy. Po całodziennej podróży z Gdańska, wylądowaliśmy w, no właśnie, Dupie Słonia. A właściwie - jej bezpośrednim pobliżu.

 


Od miejsca gdzie odebraliśmy masz dom na kółkach to (nie)całe 5,3 km. Ładny kawałek na początek :). Jutro udamy się do Rumunii przez Nowy Sącz. Mamy opony All Terrain, napęd 4x4 - nadrobimy :). 



Jeszcze mały bonus na koniec - całkiem duże Alpy z poprzedniego wyjazdu. Z części pominiętej na blogu..